Miasta jednocześnie są pod wpływem globalnych zmian klimatycznych, ale same też modyfikują lokalne warunki klimatyczne m.in. poprzez tzw. miejskie wyspy ciepła; wpływają także na wielkość opadów czy wilgotność – mówi PAP prof. Krzysztof Fortuniak z Uniwersytetu Łódzkiego.

Podstawowym czynnikiem, który określa klimat w danym mieście są czynniki globalne czy regionalne. Jednak same miasta też wpływają na klimat lokalny – lokalne pole temperatury, opadów, wilgotności. Klimatolog prof. Krzysztof Fortuniak z Katedry Meteorologii i Klimatologii Uniwersytetu Łódzkiego przypomniał, że jednym z najbardziej znanych przejawów wpływu miasta na klimat jest tzw. miejska wyspa ciepła, czyli relatywne podwyższenie temperatury miasta w stosunku do temperatury obszarów go otaczających. Jest to zjawisko dynamiczne, które pojawia się głównie w nocy i zanika w ciągu dnia.

„Jest to zjawisko obserwowane głównie w pogodne, bezchmurne noce, kiedy wymiana energii pomiędzy ziemią a atmosferą, zabudowa miejska, nagromadzenie ciepła w mieście i kilka innych czynników powodują, że ta temperatura jest wyraźnie wyższa” – zaznaczył klimatolog.

Ekstremalnie te różnice temperatur mogą sięgać nawet kilkunastu stopni, ale zazwyczaj jest to 1-2 stopnie C. To zjawisko w świetle zmian klimatycznych ma swoje dodatnie i ujemne strony. Plusem jest mniejsze zużycie energii zimą do ogrzewania mieszkań. Natomiast negatywne aspekty tzw. miejskiej wyspy ciepła są odczuwalne głównie podczas fal upałów, które pojawiają się coraz częściej w związku ze zmianami klimatycznymi. „Wówczas organizm ludzki ze względu na to, że temperatura w nocy w mieście jest wyższa niż poza nim, może nie mieć odpowiednich warunków, żeby od tych upałów odetchnąć” – zaznaczył ekspert.

Według klimatologa miasta wpływają także na modyfikację pola wiatru czy opadów. Jednak – jego zdaniem – z polem opadów sytuacja jest bardziej złożona niż z temperaturą, gdyż różne procesy fizyczne mogą w odmienny sposób wpływać na wielkość i intensywność opadów.

„Tutaj wpływ miasta jest troszkę mniej ustalony, ponieważ ze względu na to, że mamy zanieczyszczenia powietrza i więcej tzw. jąder kondensacji, mogą się tworzyć mniejsze krople wody i te opady mogą nie być takie silne. Ale z drugiej strony, ze względu na podwyższenie temperatury, mamy wzmożone ruchy konwekcyjne, czyli wzmożone ruchy powietrza wznoszącego, i wobec tego oczekiwalibyśmy wzmożenia burz czy opadów nawalnych” – zaznaczył.

Średnio obserwuje się jednak podwyższone sumy opadów na obszarach miejskich. Mniej jasne jest, w jaki sposób miasta wpływają na opady ekstremalne, chociaż niektóre badania wskazują na wzrost burz i opadów nawalnych głównie w zawietrznych dzielnicach miast.

Zdaniem prof. Fortuniaka, jeżeli chodzi o adaptację miast do zmian klimatycznych, to należałoby stosować proste sposoby. Możliwy wzrost opadów nawalnych sugeruje, żeby tak modernizować sieć kanalizacyjną w miastach, aby mogła odprowadzić większe ilości wody.

Innym sposobem jest tworzenie większych terenów zielonych, żeby woda miała gdzie wsiąkać, a nie tylko spływała ulicami. Kwestia adaptacji miast w związku z miejską wyspą ciepła jest – jego zdaniem – bardziej złożona.

„Jeżeli w przypadku fali upałów będziemy montowali np. klimatyzację w budynkach, to ciepło, które zabierze ona ze środka budynków, musi wyprowadzić na zewnątrz. A to powoduje dalsze nasilenie temperatury na zewnątrz” – ocenił klimatolog.

Źródło: www.kurier.pap.pl

Reklama
Subskrybuj
Powiadom o
guest

0 komentarzy
najnowsze
najstarsze najwięcej głosów
Informacje zwrotne w linii
Zobacz wszystkie komentarze