Na jedną Polkę mieszkającą na Wyspach przypada ponad troje dzieci; to efekt prowadzonej tam polityki prorodzinnej – mówi PAP socjolog dr Roch Dunin-Wąsowicz. Dziecko urodzone w Wielkiej Brytanii automatycznie staje się brytyjskim obywatelem, gdy przynajmniej jeden z rodziców pracuje i przebywa w Zjednoczonym Królestwie minimum 5 lat.
Polskie mamy, które urodziły dzieci w Wielkiej Brytanii, zwracają uwagę na pomoc państwa skierowaną do rodzin. „Super, że jest bezpłatna opieka zarówno w czasie ciąży, jak i po urodzeniu. Tak samo leki, są darmo. 15 godzin (tygodniowo) od państwa przedszkole dla dziecka. Na pewno to nie jest jakaś bomba, bo nie pójdę w tym czasie do pracy – na trzy godziny, ale to jest czas, żeby jakoś odsapnąć, tego w Polsce nie ma” – wylicza w rozmowie z PAP Anita Gut.
„Jeżeli chodzi o pieniądze, to z pewnością jest łatwiej, bo państwo w jakiś sposób bardziej nam pomaga tutaj w Wielkiej Brytanii niż w Polsce, chociaż w Polsce to teraz się zmienia i szczerze powiedziawszy cieszę się z tego względu, że zmienia się na lepsze – zauważa z kolei Joanna Figlak-Włoka.
Socjolog dr Roch Dunin-Wąsowicz zwraca uwagę na różnicę między dzietnością na Wyspach i w kraju, gdzie w Wielkiej Brytanii na jedną Polkę przypada 3,3 dziecka (według badań brytyjskiego urzędu statystycznego z 2015 roku), a w Polsce 1,3.
„Jeżeli mamy upatrywać przyczyn tej rozbieżności, to chyba najważniejsza jest rola państwa socjalnego w Wielkiej Brytanii, to, że obowiązek szkolny zaczyna się już w 4 roku życia, a opieka przedszkolna jest dostępna dla trzylatków i dwulatków, to ułatwia kobietom łączenie życia zawodowego z życiem domowym” – mówi.
Źródło: www.kurier.pap.pl