Lubisz muzykę filmową, akustyczną? Taką w klimacie Nicka Cave’a czy Bon Iver? Posłuchaj zatem Henry David’s Gun! Warto!
10.06 – piątek – Giżycko – Caffe Crema (ul. Żeglarska 7, U9) – 19.00
Henry David to trio: Wawrzyniec Dąbrowski, Maciej Rozwadowski i Michał Sepioło. Możecie ich kojarzyć z poprzednich projektów takich jak Letters From Silence, Frozen Lakes, Nocny SuperSam. Każdy z muzyków gra na kilku instrumentach. Henry David’s Gun to zespół z pogranicza gatunków singer-songwriter, indie-folk oraz folk-rock. Trio pozostaje wierne czemuś, co można określić jako „analogowo-akustyczne” podejście do muzyki.
25 stycznia 2016 – to dzień premiery debiutanckiego albumu grupy „Over the fence… and far away” (wydawca Borówka Music). 12 grudnia w radiowej Trójce premierę miał singiel „Bottomless Lake” zapowiadający płytę.
Relacje między ciszą a dźwiękami tworzą w Henry David’s Gun nabrzmiałą emocjami warstwę rozcinaną charakterystycznym męskim wokalem. Nagrywane w pomieszczeniach drewnianego wiejskiego domu kompozycje nie obfitują w stricte rockowe, agresywne zagrania. Towarzyszą im natomiast specyficzny puls oraz utopione w głębokich pogłosach, niemalże baśniowe brzmienia przywodzące na myśl twórczość takich artystów jak choćby Foreign Fields, Bon Iver czy nawet Nick Cave.
To utwory o brudnym, zmieszanym z błotem i roztapiającym się śniegu, o przemianie i odrodzeniu, rześkim, krystalicznie czystym powietrzu trafiającym wprost do płuc. O szczęściu, paradoksalnie płynącym z trudu i wysiłku.
Trio zjechało w 2015 roku całą Polskę zbierając rzeszę fanów i pozytywnych recenzji w mediach. Ich muzykę gra coraz więcej stacji radiowych, zapraszani są na pierwsze zagraniczne występy. Wszystko idzie w dobrym kierunku…
Tak o ich debiutanckiej płycie pisały niektóre media:
– Bez względu na skojarzenia te numery cały czas urzekają swoistym połączeniem elegancji, melancholii i niskobudżetowej bezpośredniości […] to rzeczywiście granie odległe od wielkomiejskiego zgiełku, stonowane, zabarwione mocno folkową nutą. Ale nie tą z Puszczy Kampinoskiej czy kurpiowskich łąk. Raczej amerykańskich Appalachów. – Robert Sankowski, „Gazeta Wyborcza”
– Muzycznie to naprawdę perełka. Ale wykonanie albumu i okładki, to absolutnie liga światowa. – portal Koziołkuj Pl
– Po przesłuchaniu albumu „Over the fence… and far awal”, mogę stwierdzić z pełnym przekonaniem, iż dawno już nie było na polskiej scenie takiego debiutu, takiej płyty i takiego zespołu. – Wyspa FM
– Debiut świadczy o tym, że zespół wrażliwości posiada aż nadto, a skądinąd wiadomo, że pracy również się nie boi, w końcu koncertuje dość intensywnie. Już jestem ciekaw, co się wydarzy na drugiej płycie. – Łukasz Wawro , Red Bull Com Pl