Jeśli chcesz się odchudzać nie stosuj restrykcyjnych diet – wyeliminowanie węglowodanów może spowodować groźne skutki zdrowotne. O wynikach przełomowych badań opowiada prof. Maciej Banach z UM w Łodzi.
Panie Profesorze skąd pomysł, by badać skutki diet, które stosujemy przecież po to, by poprawić swój stan zdrowia?
Faktycznie, w leczeniu zaburzeń lipidowych i w kardiologii prewencyjnej oprócz farmakoterapii istotną składową naszych działań jest postępowanie niefarmakologiczne, w tym m.in dieta. I to na niej postanowiliśmy skupić naszą uwagę. Wraz z naukowcami z zespołu badawczego Lipid and Blood Pressure Meta-analysis Collaboration (LBMPC) zwróciliśmy uwagę na to, że coraz częściej stosowane są diety restrykcyjne, mające na celu z jednej strony – poprawę wskaźników lipidowych, ale z drugiej – często też szybkie zmniejszenie masy ciała. O ile takie krótkotrwałe – najczęściej roczne, dwuletnie działania często dają dobre efekty i w rezultacie są dla nas zdrowe, bo poprawiają wyniki badań, niwelują otyłość itd., o tyle nikt dotychczas nie zbadał ich długofalowego wpływu na nasze zdrowie, skutku, jaki przynosi stosowanie takich diet przez kilka, kilkanaście lat. Przeczuwaliśmy, że to może okazać się nie do końca dla nas dobre i nie pomyliliśmy się, choć ostateczne wyniki nawet nas zaskoczyły.
Proszę opowiedzieć o badaniach.
Wykorzystaliśmy dane zgromadzone w latach 1999-2010 w ramach prowadzonego w USA badania National Health and Nutrition Examination Survey (NHANES), obejmującego ponad 25 tys. osób. Wybraliśmy to badanie, bo jest ono niezwykle dokładne – wykwalifikowany personel przez wiele lat dzień po dniu zbierał od uczestników badania szczegółowe informacje na temat tego co jedli, a następnie informacje te przeliczał na zawartość białka, tłuszczy, węglowodanów, witamin, czy minerałów w diecie.
Skupiliśmy się na długotrwałej diecie z niską i bardzo niską zawartością węglowodanów (średnio około 200 g/dobę) stosowanej przez długi okres czasu (>6 lat). Dla porównania podpowiem, że jedna bułka pszenna ma 30 g węglowodanów, banan podobnie, porcja ziemniaków ok. 50 g – więc tak naprawdę w ciągu dnia nietrudno zebrać kilkusetgramową porcję węglowodanów, zwłaszcza że są one dostępne także w „nieoczywistych” produktach, np. owocach i warzywach.
Z analizy tych danych wynika, że ograniczenie węglowodanów przez dłuższy czas zwiększa śmiertelność całkowitą o 32 proc. W przypadku nowotworów ryzyko zgonu jest o 30 proc. większe, a zagrożenie śmiercią na skutek chorób sercowo-naczyniowych, w tym zawału i udaru mózgu, wzrasta nawet o 50 proc.! Następnie potwierdziliśmy te wyniki w metaanalizie, która skupiała prawie pół miliona osób. Tym razem wyniki nie były aż tak drastyczne, ale też niekorzystne: długotrwała dieta niskowęglowodanowa o 15 proc. zwiększa ryzyko zgonów ogółem, śmiertelność z powodu chorób sercowo-naczyniowych jest o 13 proc. większa, a na skutek chorób nowotworowych – o 8 proc.
Co to konkretnie oznacza?
Że diety restrykcyjne na pewno nie są zdrowe dla naszego organizmu. Mogą być skuteczne i dobre na krótki okres czasu, jeżeli dla naszego zdrowia korzystne jest zmniejszenie masy ciała. Ale można je stosować rok, maksymalnie dwa lata, choć osobiście jako kardiolog ich nie zalecam. Nasze badanie z całą stanowczością potwierdziło, że wszelkie stosowanie tych diet powyżej 2-3 lat jest groźne dla zdrowia, a dodatkowe badania wskazały, że najbardziej narażone były osoby bez otyłości – czyli te, które de facto takiej diety nie potrzebują, oraz osoby w wieku podeszłym.
Faktycznie sporo mówi się o zagrożeniach wynikających ze stosowania np. diety wegańskiej…
I nie mówi się tego bezpodstawnie. Dieta wegańska stosowana u dzieci może powodować bardzo groźne komplikacje. Unikając niektórych produktów ogranicza się w tym samym dostarczanie organizmowi pewnych istotnych dla prawidłowego rozwoju składników – np. nie ma w niej witaminy B12, co skutkuje pojawieniem się bardzo groźnych powikłań, choćby pod postacią zaburzeń psychiatrycznych czy psychologicznych, a nawet zaburzeń rozwoju. W diecie wegańskiej całkowicie ogranicza się proteiny i białko produktów mlecznych. Zainspirowani wynikami poprzedniego badania pokusiliśmy się o zbadanie, jak duże znaczenie dla naszego organizmu ma ograniczanie produktów mlecznych. Zastosowaliśmy ten sam schemat, czyli badanie NHANES, sprawdzone następnie w metaanalizie, która miała nam potwierdzić nasze obserwacje.
I co się okazało?
Że istotne ograniczenie zawartości produktów mlecznych w naszej diecie również jest szkodliwe. Z badań trwających od 6 do ponad 16 lat wynika, że w istotny sposób zwiększają one ryzyko zgonu ogółem oraz z powodu udaru mózgu. Podobne wyniki dotyczą stosowania serów i produktów fermentacji mlecznej czyli jogurtów. Jedynie spożywanie dużych ilości mleka może się wiązać z 4 proc. wzrostem ryzyka zgonu z powodu choroby niedokrwiennej serca – to prawdopodobnie kwestia zawartości tłuszczu w mleku. Zagrożenie to nie jest duże, jednak może wskazywać na konieczność spożywania mleka w umiarkowanej ilości, a przede wszystkim mleka o niskiej zawartości tłuszczu. Pełne wyniki tych badań właśnie zostały opublikowane w czasopiśmie Clinical Nutrition.
Co więc robić, jeśli komuś bardzo zależy na tym, żeby się odchudzić?
Wystarczy zachować zdrowy kompromis we wszystkim co stosujemy – stanowczo odradzamy diety restrykcyjne, ale na rzecz diet zbilansowanych, takich jak dieta śródziemnomorska czy dieta DASH, zalecanej przy nadciśnieniu. To diety, które ograniczają liczbę kalorii, ale nie eliminują ważnych dla zdrowia produktów. Proszę zwrócić uwagę, że dieta śródziemnomorska jest oparta na produktach o dużej zawartości węglowodanów – makarony, chleb pszenny, oliwa z oliwek – co jest sprzeczne z zaleceniami diet eliminujących węglowodany. Tymczasem przewidywalna długość życia osób, które żyją w basenie morza śródziemnego jest znacznie dłuższa niż choćby mieszkańców naszego regionu. To powinno dawać do myślenia.
Monika Wysocka, zdrowie.pap.pl