Dotychczasowe edycje lipcowych imprez coverowych w amfiteatrze w Wilkasach zawsze się udawały i ze względu na liczną obecność właścicieli „ryczących maszyn” cieszyły się wielką popularnością. Niestety, tegoroczna rozkapryszona aura storpedowała wysiłki organizatorów i pokrzyżowała ich plany.
Dzięki staraniom przedstawicieli giżyckich klubów motocyklowych zapowiadana była obecność nad jeziorem Niegocin ponad setki starych, odrestaurowanych, a także lśniących nowością motocykli z Bartoszyc, Biskupca, Pisza i innych miejscowości, na które „ostrzyła już zęby” wilkaska publiczność. Ostatecznie na imprezę „Mazurski rock” 16 lipca nikt z nich nie dotarł i wielka szkoda, gdyż zaplanowano wiele konkursów oraz wybór najstarszego, najładniejszego i najgłośniejszego egzemplarza, a także pierwszy raz w historii najatrakcyjniejszej posiadaczki jednośladu.
Dla tych, którym aura była niestraszna, pracownicy GOKiR zaserwowali występ młodych wokalistek ośrodka Mai Orzoł oraz Anity Fijałkowskiej z piosenkami potwierdzającymi ich rockowego pazura. Później ze sceny popłynęły dynamiczne rytmy zespołu Kuba Kokocha Band z Węgorzewa, a po nim zameldował się 7-osobowy skład oczekiwanej formacji z Gdyni Mitry. Zanim panowie zaczęli koncert, niebo się przejaśniło i pod amfiteatr zaczęli nadciągać spragnieni rozrywki turyści i mieszkańcy Wilkas.
Muzycy dali takiego czadu, że aż do końca ich występu nie spadła ani kropla deszczu. Zaserwowali mnóstwo autorskich kompozycji ze swym coraz popularniejszym utworem „Miasto”, jak i wspaniałe polskie przeboje z różnych lat, m.in. „Mój kawałek podłogi”, przy którym publiczność prawie że oszalała. Niesamowite, widowiskowe popisy sekcji dętej, charyzmatycznego wokalisty Arkadiusza Kasińskiego czy wirtuoza akordeonu i instrumentów klawiszowych Michała Mantaja przez półtorej godziny ani na moment nie zwolniły.
Nic dziwnego, że widownia domagała się bisów, i otrzymała je usatysfakcjonowana wracając do domów. Świetny koncert, kipiąca ze sceny energia, a także niesamowity show, czegóż chcieć więcej. Żeby jeszcze nie zabrakło „ryczących” jednośladów wszyscy zapewne byliby wniebowzięci.
(GOKiR Wilkasy)