Akcja podjęcia zatopionej łodzi z dna jeziora Niegocin zakończona sukcesem. Strażacy z Komendy Powiatowej Państwowej Straży Pożarnej w Giżycku w obecności ekspertów wydobyli łódź na powierzchnię.
W czwartek (22 sierpnia) na jeziorze Niegocin odbyła się skomplikowana akcja wydobycia zatopionej łodzi, którą z dna jeziora podnosili strażacy pod nadzorem policjantów oraz biegłego sądowego. Operacja trwała łącznie 7 godzin i zakończyła się sukcesem.
Cała operacja była prowadzona z najwyższą starannością i dbałością o bezpieczeństwo. Strażacy z Komendy Powiatowej Państwowej Straży Pożarnej w Giżycku wspierani przez druhów z OSP Wydminy wykorzystali specjalistyczny sprzęt, co umożliwiło bezpieczne i sprawne przeprowadzenie akcji. Obecność biegłego sądowego i ekspertów była niezbędna, aby zapewnić prawidłowość wszystkich podjętych działań oraz dokładność zebranych dowodów.
Łódź została następnie przetransportowana do portu Ekomarina w Giżycku, gdzie śledczy z udziałem biegłego sądowego przeprowadzili szczegółowe oględziny jednostki. Czynności te mają na celu ustalenie dokładnych przyczyn zatonięcia oraz zbadanie wszystkich okoliczności związanych z wypadkiem, do którego doszło na jeziorze.
Jacht, który strażacy wydobyli w czwartek z dna jeziora Niegocin w pobliżu Wyspy Miłości, zatonął pod koniec lipca, gdy przez mazurskie jeziora przeszedł gwałtowny szkwał. Na łodzi żeglował mężczyzna, który utonął. Towarzyszącą mu kobietę uratowali ratownicy Mazurskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego.
(Info: KPP Giżycko)
Ciekawe czy przejdą do porządku dziennyego nad tym że czarterowe mazuranckie koromysła topią się po wywrotce jak stado szczurów, i całą winą obarczą poszkodowanych, aby tylko byznesowi nie zaszkodzić.
…biorąc pod uwagę,że po naszych jeziorach pływają jachty żaglowe mieczowe (ze względu na niskie zanurzenie), a nie balastowe, na dodatek, co nie jest żadną tajemnicą, o kat. projektowych C – czyli o wytrzymałości do 6°B, to nie dziwota że się wywracają i idą na dno. Wtedy wiało 8°B, a te jachty to niewielkie Sasanki, nikogo nie powinno być na wodzie, prognozy ten wiatr zapowiadały. Trzeba edukować, i żeglarzy, i czarterowców, bo potem tak się to niestety tragicznie kończy.